9/18/2016

Never Never - recenzja


Tytuł: Never Never
Autor: Colleen Hoover, Tarryn Fisher
Wydawnictwo: Moondrive
Liczba stron: 300
Premiera: 3.08.2016


Nie kocham cię.

Nic a nic.
I nie pokocham.
Nigdy, przenigdy.
Czasem wspomnienia mogą być gorsze niż zapomnienie. Charlie i Silas są jak czyste karty. Nie wiedzą, kim są, co do siebie czują, skąd pochodzą ani co wydarzyło się wcześniej w ich życiu. Nie znają swojej przeszłości. Pomięte kartki, tajemnicze notatki i fotografie z nieznanych miejsc muszą im pomóc w odkryciu własnej tożsamości.
Ale czy można odbudować uczucia? Czy można chcieć przypomnieć sobie… że ma się krew na rękach? A jeśli prawda jest tak szokująca, że tylko zapomnienie chroni przed szaleństwem? Umysły Silasa i Charlie pełne są mrocznych tajemnic.
On zrobi wszystko, by wskrzesić wspomnienia.
Ona za wszelką cenę chce je pogrzebać.
Nigdy nie zapominaj, że to ja jako pierwszy cię pocałowałem.
Nigdy nie zapominaj, że będziesz ostatnią, którą pocałuję.
I nigdy nie przestawaj mnie kochać.
Nigdy…


Fabuła
Wiem już z doświadczenia, że książki Colleen zazwyczaj przypadają mi do gustu. Dlatego nie mogłam nie przeczytać "Never Never". Ech, od czego tu zacząć? Może od tego, że ta książka jest po prostu genialna. Pochłonęła mnie do reszty. Dużo akcji, tajemniczości, co chwilę nowe fakty i (przede wszystkim)  przeuroczy wątek miłosny. Śledziłam ich relacje i jedyne o czym myślałam to"proszę! pocałujcie się już!" Ci ludzie są dla siebie stworzeni, im się nie da nie kibicować. Autorki wszystko świetnie poprowadziły, nie było żadnych niejasności, choć na początku mogła się wydawać skomplikowana. I choć zakończenie nie było "wow" ani nie było szokujące i tak było świetne.
5/5

Okładka
Nie wiem, pod jakim względem okładka nawiązuje do fabuły, ale podoba mi się. Prosta, ale urokliwa.
5/5

Styl autorek
Książkę czytało mi się lekko i od Colleen Hoover, jak  i od Tarryn Fisher. Posługiwały się łatwym, przystępnym językiem. Bardzo dobrze poradziły sobie z wykreowaniem dość zawiłego świata. 
5/5

Bohaterowie
Bohaterowie byli świetnie wykreowani. Silas, główny bohater, to taka postać, którą się kocha tak po prostu. Był przeuroczy w stosunku do Charlie zarówno na co dzień, jak i w listach które kiedyś do niej pisał. Charlie natomiast była buntowniczką. Po utracie pamięci nie ufała Silasowi, odpychała go (co dla mnie było czasem denerwujące bo bardzo im kibicowałam). Jednak z każdą stroną byli sobie coraz bardziej bliscy. Mogłabym podziwiać ich rozwijające się relacje godzinami. Dodatkowo bardzo polubiłam brata Silasa. Ratował go z "opresji", był innym bratem niż się spodziewałam.
5/5

Wynik
20/20 Przeeeegniealna książka, która jeszcze długo za mną chodziła. 
Do napisania!
~Martyna

1 komentarz: